11 lutego 2010

O co ten cały Buzz?

Google Buzz to nowy moduł uruchomiony w ramach popularnego Gmaila. Usługa ta jest zorientowana przede wszystkim na śledzenie aktywności znajomych oraz wymianę informacji w trybie online. Ku mojemu zaskoczeniu, pod adresem Buzza posypała się dziś w polskim Internecie lawina krytyki. Niebezpiecznik, Vbeta oraz Antyweb opublikowały dziś teksty piętnujące nowy moduł firmy Google za rzekome naruszanie naszej prywatności. Jednak w moim odczuciu krytykowanie modułu społecznościowego za... publikowanie informacji o swych użytkownikach jest absurdalne i przypomina raczej szukanie taniej sensacji.

Wszystkim wymienionym chodzi ponoć o nasze dobro, to znaczy o to, że Buzz rzekomo narusza naszą prywatność poprzez automatyczne subskrybowanie profili osób, z którymi do tej pory najczęściej korespondowaliśmy w ramach Gmaila. Co więcej, w ten sposób utworzona lista kontaktów staje się domyślnie widoczna dla wszystkich w ramach naszego profilu Google. Grzegorz Marczak z antyweb.pl ostrzega nas więc, że Buzz pokazuje innym twoje kontakty z gmaila, a Piotr Konieczny z niebezpiecznik.pl uświadamia swych czytelników dwuznacznie, że Google Buzz ujawnia osoby, z którymi najczęściej… korespondujesz :-). Najbardziej popisał się jednak Andrzej Biernacki, tytułując swój wpis w ramach vbeta.pl w następujący sposób Nowa usługa Google ma poważną lukę. Jak chronić swoje dane?.

Czy rzeczywiście funkcja ujawniania informacji o kontaktach swych użytkowników to w przypadku usługi społecznościowej "poważna luka"? Po pierwsze, praktycznie każdy ze znanych mi serwisów społecznościowych (przy domyślnych ustawieniach) upublicznia pełne dane na temat koneksji poszczególnych użytkowników. Po drugie, w ustawieniach profilu Google możemy w prosty sposób wyłączyć opcję upubliczniania informacji na temat naszych kontaktów w ramach Buzza.
Po trzecie, jeśli tylko nie podoba nam się pomysł integracji Gmaila z Buzzem, możemy go po prostu zupełnie wyłączyć.
Po czwarte, Google przed uruchomieniem nowej funkcji, każdego z osobna zapytał grzecznie, czy aby na pewno użytkownik chce wprowadzić do swego Gmaila funkcje społecznościowe. W krótkim podsumowaniu proponowanej funkcjonalności zostaliśmy ostrzeżenie między innymi, że jedną z funkcji Buzza jest... ŚLEDZENIE tego, co robią nasi znajomi.
Każdy powinien sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli dana funkcja umożliwia nam śledzenie znajomych, to znaczy, że inne osoby otrzymują w zamian funkcję śledzenia nas... bo taka jest po prostu zasada funkcjonowania tego typu serwisów! Osoby szczególnie dbające o bezpieczeństwo swych danych oraz poufność kontaktów nie powinny więc w ogóle uruchamiać Buzza lub też odpowiednio skonfigurować dostępne w stosunkowo prosty sposób ustawienia prywatności.

Nieprawdą jest również to, że Google w żaden sposób nie ostrzega nas przed upublicznieniem naszych kontaktów. Otóż nikt z wymienionych nie przeczytał chyba dokumentu Polityka prywatności usługi Google Buzz. Możemy się z niego bowiem dowiedzieć, że:
Nazwa i zdjęcie są wyświetlane w profilu Google użytkownika wraz z listą osób obserwowanych przez użytkownika i obserwujących go. Te informacje są publicznie dostępne w internecie. Można zrezygnować z wyświetlania w profilu listy osób obserwowanych przez użytkownika i obserwujących go.
O co więc ten cały Buzz???